Pigwowiec japoński (Chaenomeles japonica) był to w mojej rodzinie owoc mało popularny, do czasu aż pewien człowiek powiedział Dziadkowi, że nalewka z
pigwowca jest jednym z najsmaczniejszych alkoholowych trunków. Dziadek,
zapalony działkowiec, szybko postarał się o krzaczek pigwowca. Kilka lat
później poczęstował mnie własnej roboty nalewką.
Był
rok 2007. Przebywaliśmy z M. na urlopie w Polsce. Bardzo ważnym urlopie, gdyż
celem naszym było zawarcie związku małżeńskiego. Związek zawarliśmy, wesele
huczne odbyło się, czas wracać do pracy. Przed wyjazdem obowiązkowy obiad u
Dziadków. Jako dodatek do ciasta na stole wylądowała pigwowcówka. Dziadek z fascynacją opowiadał o tym jak ciężko
obiera się bardzo twarde owoce, jak smaczny jest sam sok z pigwowca i jak
przyjemna jest herbatka z łyżeczką zacukrzonego owocu. Wtedy nie przywiązywałam
do tego zbyt wielkiej wagi…
Jako prezent
'na drogę' dostalismy od Dziadka małą buteleczkę tego ciemo-żółtego trunku.
Nalewka była roczna. Mocna, bo Dziadek użył tylko spirytusu jako bazy
alkoholowej. Miała niesamowity aromat i smakowała jak jabłkowa cytrynka.
Nalewka
wylądowała w kuchennej szafce i została zapomniana na kolejne 3 lata. Znalazłam
ją przypadkiem. Wypiliśmy z M . po małym kieliszku. Trunek miał barwę dosyć
ciemnego bursztynu. Smak alkoholu był praktycznie niewyczuwalny. Kwaskowość ładnie 'zaokrągliła się' i trunek nie
powodował już skrętu twarzoczaszki (może lekkie przymrużenie oka).
Jest rok
2014 a ja wciąż mam resztki tej wspaniałej nalewki. W tej chwili trunek ma 8
lat, barwę ciemnej kawy i aromat cytrynowo-cynamonowy. Smakuje jak cytrynowy
piernik. Jest przepyszna.
Niestety nie
dowiedziałam się kto czy też skąd Dziadek otrzymał przepis na nalewkę. Swoją
miłość do wyrobu nalewek odkryłam za późno by wydobyć z Dziadka jego sekretne
receptury. A miał ich sporo. Nalewka z aronii była słodko-pikantna, nalewka na
wiśniach miała przyjemny migdałowy posmak a bursztynówka kopała mocą i miło
rozgrzewała w zimowe wieczory.
Poniższy
przepis to przepis mojej Mamy. Mama recepturę na nalewkę z pigwowca przejęła od
Dziadka , aczkolwiek wiem że zmodyfikowała ją trochę. Dziadek jak już
wspomniałam używał tylko spirytusu i mniej cukru przez co Jego trunek był
bardziej wytrawny. Ja bardziej lubię
słodkie :)
Aromatyczna
Nalewka z Pigwowca
Ok 3kg
owoców pigwowca
1-1,5kg
cukru
0,5l
spirytusu 90%
0,5l wódki
40%
- Dojżałe owoce pigwowca, umyć, wyciąć gniazda nasienne, drobno pokroić (najpierw na ósemki a potem w cienkie plastereczki). Owoców nie obierać ze skórki.
- Owoce powinny być żółte, lekko zielonkawe są jeszcze niedojrzałe. Nie trzeba czekać do przymrozków jak przy róży czy też jarzębinie.
- Tak pokrojone owoce zasypać cukrem - warstwa owoców, warstwa cukru. Najlepiej robić to w dużym, szklanym słoju.
- Po dwóch, trzech dniach owoce puszczą sok a cała objętość nastawu się zmniejszy. Potrząsać aż cukier rozpuści się (mogą postac do tygodnia - uwaga aby nie sfermentowały!)
- Tak przygotowane owoce zalać 0,5l spirytusu 90% i 0,5l wódki 40%
- Owoce zalane alkoholem trzymać w nalewie jak najdłużej.
- Po miesiącu albo dwóch zlać do butelek wcześniej filtrując przez bibułę lub watę.
- U mnie pigwowiec 2013 stoi już 5 miesiąc i nalewka jest coraz lepsza - wiem bo ciągle próbuję :)
- Przefiltrowana nalewka powinna leżakować - im dłużej tym lepiej, jednak przynajmniej 1 rok.
0 komentarze:
Prześlij komentarz