Boże
Narodzenie dawno już za nami. Zaczyna się lato. Ptaszki śpiewają, drzewa
kwitną, noce są długie, ciepłe i pachnące. Życiem nalewkowicza rządzi natura.
Bo jak oprzeć się wspaniałym, soczystym, dojżałym owocom z których uzyskujemy
jedne z najsmaczniejszych i najszlachetniejszych trunków?
Tak jak
latem kierujemy się w stronę lekkich, owocowych napitków, tak zimą pragniemy
rozgrzewających, korzenno-miodowych uciech.
Każdy
doświadczony nalewkowicz wie, że prawdziwy trunek powinien dojrzewać. Musi
nabierać dobroci powolutku, nie można go pospieszać. Dlatego też ja dzisiaj
proponuję przygotowanie nalewki, która będzie nas rozpieszczała w czasie
długich, zimowych wieczorów. Nalewka
ta funkcjonuje pod nazwą 'Nalewki Bożonarodzeniowej'. Dla mnie to 'Zimowa Ratafia'.
Pewnego
październikowego wieczoru, przeglądałam moje zasoby kucharskiej literatury i szukałam natchnienia. Miałam ochotę
na coś piernikowego, z kardamonową nutką. Coś w sam raz na zbliżające się
Święta. W internecie znalazłam przepis na Nalewkę Bożonarodzeniową. A raczej
wiele wariacji na ten temat. Postanowiłam iż będzie to mój nalewkowy
eksperyment. I tak narodziła się Zimowa Ratafia.
W przepisach
podane były rozmaite kombinacje suszonych owoców i przypraw. Ja dodałam
praktycznie to co rzuciło mi się pod ręce. Chciałam by nalewka miała wyraźny
smak więc byłam bardzo hojna jeżeli chodzi o przyprawy. Jako bazy alkoholowej
użyłam ciemnego, mocnego rumu.
Nalewka
wyglądała przepięknie. Różnokolorowe warstwy owoców pyszniły się w klarownej
zalewie. Odstawiłam ją w ciemne miejsce by czekała Bożego Narodzenia 2013.... I
o niej zapomniałam.
W czasie
wiosennych porządków wyciągnęłam też mój wielki słój z nalewką. Owoce straciły
swój intensywny kolor i całośc była dosyć mętnawa. Miała intensywny zapach
rumu, ale skoro rum to ulubiony trunek piratów więc musi trzymać moc.
Owoce
odcedziłam na sizie, lekko je dociskając. Uzyskany płym wcale nie wyglądał
apetycznie. Trochę jak dobrze rozprowadzone w wodzie błotko. Stwierdziłam że
filtrować tego nie będę, nie jestem tak zdesperowana. Zgodnie z zasadami
grawitacji paprochy po jakimś czasie powinny osiąść na dnie a przynajmniej taką
miałam nadzieję...
Osiadły. Po
dwóch tygodniach zebrałam z góry słoja ładnie sklarowaną naleweczkę. Reszta
dalej stoi i się klaruje.
Końcowy
produkt ma ciepły, ciemno-bursztynowy kolor. Główną melodię grają tutak
kardamon, ziele angielskie i ciemny rum, wspomagane przez słodycz suszonych
owoców. Nalewka oddaje przyjemny, piernikowy aromat. Jako dodatek do
Świątecznego piernika - będzie idealna!
Zimowa
Ratafia
Alkohol
- 0,7 ciemnego rumu 56%
- 0,7 ciemnego rumu 37%
Bakalie
- 200 g suszonej żurawiny
- 200 g suszonej porzeczki
- 200 g suszonych śliwek
- 200 g suszonych moreli
- 200 g suszonych fig
- 150 g orzechów włoskich
- 50 g orzechów z orzesznika jadalnego (pecan)
- 50 g suszonych jabłek
- 100 g suszonych gruszek
- 100 g suszonych brzoskwiń
- 5 świeżych pomarańczy
Przyprawy
- 1 laska wanilii
- 4 laski cynamonu
- 6 sztuk goździków
- 3 gwiazdki anyżu
- 5 ziaren jałowca
- ok 20 ziaren czarnego pieprzu
- ok 20 strąków kardamonu
- 8 liści laurowych świerzych
- ok łyżeczka suszonego imbiru
Syrop
- 1 szkl (ok200 g) cukru muscovado jasnego
- 1,5 szkl wody
- 3 saszetki przyprawy 'mulled wine'
Przygotowanie:
- Pomarańczę dokładnie sparzyć i wyszorowac a następnie pokroić w plastry.
- Ułożyć warstwami wszystkie składniki.
- Wsypać przyprawy.
- Cukier rozpuścić w wodzie, zagotować z 3 saszetkami przyprawy 'mulled wine'.
- Syrop pozostawić do ostygnięcia.
- Owoce zalać rumem i ostudzonym syropem.
- Odstawić na 8-10 tygodni (u mnie stała 6 miesięcy.
- Nalewkę przecedzić, filtrować i przelać do butelek.
- Odstawić w ciemne, chłodne miejsce do nabrania szlachetności (najlepiej na 12 miesięcy).
A na Boże
Narodzenie naleweczkę wyjmujemy z szafeczki i rozgrzewamy się widokiem pięknie
ubranej choinki :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz